Reset by Familly

 Na przełomie maja i czerwca wyjechaliśmy na wczesne wakacje.

Haftu w maju już nie zdążyłam zaprezentować, ale za to chętnie pokażę Hiszpanię;)

Podróż trwała trzy dni, po drodze spaliśmy we Włoszech i Francji.

Zwiedziliśmy Veronę, Monaco, zjedliśmy śniadanie w małym uroczym 

francuskim miasteczku Grans, a kolację w Cannes.

Na trzeci dzień dotarliśmy do Calpe.

Okolica z domami gdzie się zatrzymaliśmy.
Nie mogłam się napatrzeć na roślinność i charakterystyczną dla tego rejonu zabudową. 

Niech Was nie zmylą te chmury, wszyscy zaliczyliśmy oparzenia słoneczne;)





Z Calpe można wyskoczyć do uroczego miasteczka Altea.
We wtorek jest tam targ, który przyciąga wielu okolicznych mieszkańców.


Czereśnie 2 euro ;)






Siłą rzeczy wszyscy byliśmy świadkami na ślubie;)



Samochód pary młodej nie chciał odpalić, ale kierowca
nie był zbytnio tym faktem zdenerwowany :P

Alicante też cudne:)


Ale i tak najlepiej czułam się w Calpe.












Pierwszy rekonesans zrobiony.

Smutno było wracać, serce wyrywa mi się z Polski coraz mocniej...

Share this:

8 komentarze:

  1. Bajeczne miejsce odwiedziłaś. Pozdrawiam :-).

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe miejsce! Z przyjemnością obejrzałam twoje zdjęcia.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam oglądać zdjęcia z ciepłych krajów, ich roślinność i architekturę. Nie cierpię za to temperatur powyżej 20 st. C, więc tak naprawdę tylko zdjęcia i książki pozostają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale w takim nadmorskim miasteczku temperaturę odczuwa się jednak inaczej, nie czuć tak bardzo jej wysokości :)

      Usuń

Pasja, pasja, trzeba mieć pasję!
Przetrwa ten, kto stworzył swój świat.
Dziękuję, że zostawiasz ślad w moim świecie...