Koniec.
Co prawda pozostały mi tylko małe korekty
przy gałązkach, ale chciałam się już pochwalić
efektem końcowym.
Uwielbiam to uczucie, gdy już wiem, że skończyłam haft
nad którym długo pracowałam.
Działa to na mnie bardzo oczyszczająco,
sprzątanie nitek, chowanie mulin, symboliczne spalenie
wydrukowanego wzoru, wypranie i wyprasowanie haftu.
I nawet jak tutaj gdy muszę dodać dosłownie kilka xxx,
czuję się jakby spadł ze mnie ciężar.
Prawie rok zajęło mi wyhaftowanie tego wzoru.
Wiem, że w normalnym tempie pracy wyhaftowałabym go o wiele prędzej,
ale chciałam tak symbolicznie skończyć go w grudniu.
W końcu to Nowy Haft na Nowy Rok:P
Nie jest to może jakaś najlepsza sesja,
ale ponieważ w tygodniu nie mam już w ogóle czasu
musiałam się uporać z tym dzisiaj.
W tym ferworze działań udało mi się znaleźć nawet ramkę,
która jak się okazało nawet całkiem, całkiem pasuje:)))
Czas zabiera mi także przygotowywanie domu na święta.
Choinki jeszcze nie mam, ale wyjątkowo szybko w tym roku
wyciągam wszystkie ozdoby jakie mam.
Obiecałam sobie, że nie kupię nic nowego,
i tak sama tworzę różne świąteczne akcenty.
A tak haft wyglądał miesiąc temu
Grudzień jest dla mnie wyjątkowo wypełnionym miesiącem,
ale mam nadzieję, że uda mi się zakończyć zabawy w terminie.
Ponieważ nadal nie mogę odpowiadać w komentarzach
piszę z opóźnieniem,Violka, mam nadzieję uszyć makatkę przed świętami;)
The primitive Moon, myślę, że z takich kwadracików
można zrobić kartki, zawieszki lub poduszki:)
Tak, zrobiłabym poszewki na poduszki;)
Dziękuję Wam bardzo za doping!
Spokojnych dni przed świętami:))